Gdzie pojechać na deskę w listopadzie? I czy warto?
Na drugie pytanie odpowiedź jest bardzo prosta. Zawsze warto jechać na deskę. Trzeba tylko wybrać się w odpowiednie miejsce. Bo tak naprawdę to na desce da się jeździć cały rok.
Jeśli jesteś wielbicielem zakładania śladu i jazdy poza trasa to nie jest to dobry okres. Chyba że masz nieograniczony budżet, wtedy jest to możliwe na drugiej półkuli. Czyli Nowa Zelandia, Chile, Argentyna. Ale wróćmy na ziemię. Mało kto ma taki budżet.
Jeśli myślisz o snowboardzie w tym roku to na pewno już zdajesz sobie sprawę, że za granicą trzeba będzie się wylegitymować certyfikatem covidovym. Myślę, że nawet polsce w tym sezonie trzeba będzie taki posiadać ale to narazie przypuszczenie.
Zacznę od kierunku zaskakującego czyli Litwy. Bo tuż za naszą granicą, niecałe 400 kilometrów od Warszawy mamy halę ze śniegiem w Druskiennikach. Niecały 1 kilometr trasy prawdziwego, ale sztucznego śniegu. Koszt karnetu to jedyne 22 euro. Są boksy, rurki, nie ma kolejek. Idealne miejsce by w rozsądnym budżecie przewietrzyć deskę.
Jeśli jednak chciałbyś uciekać w prawdziwe góry, to najbliżej będzie do Kaprun, bo to najbliższy lodowiec Kitzsteinhorn. Obecnie jest już otwarte 12 wyciągów. Koszt 1 karnetu w tym okresie 58 euro. U podnóża jest działający snowpark. Ostatnio uruchomiono tam wyciąg umożliwiający dostanie się na lodowiec bez wsiadania rano do samochodu.
Ale niestety ta opcja rusza dopiero 30 listopada w tym roku. Na trzech tysiącach obecnie jest 60 cm śniegu.
https://www.kitzsteinhorn.at/en/winter/kitzsteinhorn/ski-board
Najpopularniejszym miejscem wśród zawodników bez wątpienia jest Saas-Fee w Szwajcarii.
Od początku listopada jest już ono dostępne dla zwykłych zjadaczy chleba, choć tanio nie jest. Karnet dzienny to 88 FR. Skąd popularność tego miejsca? Bez wątpienia fakt, że są tam najlepsze warunki do treningu. W pobliżu jest aż 13 czterotysięczników. Obecnie 165 cm śniegu i najlepszy snowpark w Szwajcarii.
A gdzie jeździ polska kadra snowboardowa?
W tym roku wybór miejsca na pierwsze zgrupowanie padł na Kaunertal.
Karnet dzienny to 55 euro i obecnie jest tam 65 cm śniegu. To miejsce jest dość popularne.
Działa już snowpark, który nie przestraszy trudnością zwykłego amatora freestyle’u.
A może śladem Michała Ligockiego?
Michał w październiku organizował wypad na HinterTux. Czyli można napisać, że warto uderzać i tam.
Jedyna wada tego miejsca to zapewne długi orczyk. Swoją drogą, to na samej górze wyciągi działają praktycznie cały rok. Otwarte jest obecnie 14 wyciągów 38 m tras i 105 cm śniegu na górze. Karnet dzienny to 60 euro.
https://www.hintertuxergletscher.at/en/home/
A może Gopass.
Jeśli jeździłeś do Szczyrku to pewnie już wiesz, że Słowacy kupili ośrodek w Austrii Mölltaler i oferują tam dość atrakcyjne ceny. Obecnie jest promocja zakupu 1 dniowego karnetu za 24.5 euro. Poza promocją to 49 euro do 24 grudnia. Nie ma za to snowparku. Obecnie 50 cm śniegu.
https://www.moelltaler-gletscher.at/erlebnisse/witaj-na-lodowcu
Oczywiście opcji mamy więcej, bo w Listopadzie możemy się wybrać jeszcze do Austrii na Stubai https://www.stubaier-gletscher.com/
Piztal https://www.pitztal.com/en/winter-in-pitztal#Featured
We Włoszech – południowy Tyrol.
Schnalstal https://www.schnalstal.com/pl/lodowiec.html
Sulden https://www.seilbahnensulden.it/
W Szwajcarii Zermatt https://www.zermatt.ch/en/ski
Dowiedz się jak skompletować idealny zestaw na początek -> https://snowboard.pl/poradnik/