Gosia Śniegórska to jedna z bardzo ciekawych postaci polskiego snowboardingu w ostatnich latach. W sezonie 2025 zapisała się na kartach historii freeride’u, zajmując drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Freeride World Qualifier w snowboardzie – co otworzyło jej drzwi do startów w serii FWT Challenger w sezonie 2026. Ten imponujący rezultat jest nie tylko świadectwem jej umiejętności, ale też potwierdzeniem rosnącej pozycji polskich riderów w międzynarodowej stawce freeride’owej.

Czym jest Freeride World Qualifier?
Dla wielu osób freeride to nadal dość nieznana dziedzina sportów zimowych. W odróżnieniu od znanych szerzej konkurencji, jak slalom czy halfpipe, freeride polega na zjeździe w dziewiczym, naturalnym terenie – bez przygotowanych tras, z ogromnymi spadkami, stromiznami i zmiennymi warunkami śniegowymi. Zawodnicy muszą nie tylko pokazać odwagę i technikę, lecz także umiejętność wyboru najlepszej linii i podejmowania błyskawicznych decyzji nad przepaścią, często w bardzo trudnych warunkach. Freeride World Qualifier to cykl zawodów, w których riderzy zbierają punkty, by zakwalifikować się do wyższych klas rozgrywek – a to właśnie dzięki temu rankingowi Gosia mogła wejść do serii Challenger.


Seria FWT Challenger to kolejny krok w freeride’owej karierze. To właśnie tam zawodnicy walczą o przepustki do elitarnego Freeride World Tour – cyklu najbardziej prestiżowych zawodów w tej dyscyplinie. W sezonie 2026 Challenger zgromadzi na trasach Europy i świata riderów gotowych sprawdzić się na stromych stokach, głębokim śniegu i w technicznych liniach, z których freeride jest znany. Udział w tej serii to nie tylko sportowa próba charakteru, ale też realna szansa, by w kolejnych latach ścigać się z najlepszymi freeride’owcami świata.

Wywiad z Gosią Śniegórską
– Jak zaczęła się Twoja przygoda ze snowboardem?
Patrząc wstecz, to było wieki temu 🙂 Rodzice wprowadzili mnie w świat sportów zimowych, natomiast to starsza siostra zaraziła mnie snowboardem. Miałam wtedy około 12 lat. Jako samouk, który miał styczność ze snowboardem wyłącznie podczas ferii zimowych, rozwijałam się raczej powoli. Dopiero w wieku 18 lat zaczęłam interesować się tematem bardziej na serio, szczególnie freestyle’em. Wyjechałam na swój pierwszy camp snowboardowy w Alpy i od tego momentu moja pasja zaczęła się dynamicznie rozwijać.
– Kiedy po raz pierwszy pomyślałaś, że freeride to kierunek, w którym chcesz się rozwijać?
Nie miałam styczności z freeride’em aż do momentu, gdy wyjechałam na sezon w Alpy. To tam po raz pierwszy doświadczyłam jazdy poza trasą, poznałam osoby, które pomogły mi rozwijać się w tym kierunku, i zakochałam się w samej idei tej dyscypliny. Wtedy zdecydowałam, że chcę tego zdecydowanie więcej.
– Co Cię najbardziej zafascynowało w jeździe poza trasą?
Najbardziej możliwość eksplorowania nowych dla mnie terenów, a także przestrzeń na kreatywność i ciągły rozwój, zarówno sportowy, jak i osobisty.
– Czy miałaś sportowych mentorów lub osoby, które Cię inspirowały na początku kariery?
Nie miałam mentorów w dosłownym znaczeniu tego słowa, natomiast od zawsze inspirowała mnie amerykańska scena backcountry – z Travisem Rice’em i Jeremym Jonesem na czele. Z czasem coraz większym impulsem do działania w terenie stali się lokalni riderzy, tacy jak Sam Anthamatten, którego aktywność tylko potęgowała mój apetyt na rozwój.
– Jak trafiłaś do Szwajcarii, gdzie znajduje się Twój obecny home spot?
W 2017 roku, po studiach, wyjechałam do pracy sezonowej do szwajcarskiego resortu narciarskiego – Zermatt. Od tamtej pory moje snowboardowe życie toczy się właśnie w Alpach Pennińskich. Obecnie moją bazą jest resort Verbier.
– Najtrudniejsze chwile w zeszłym sezonie?
Zdecydowanie brak solidnych opadów śniegu. To niestety problem, który pojawia się coraz częściej. Interesujące tereny, których nie jesteśmy w stanie w pełni wykorzystać, to spora frustracja. Najtrudniejszym momentem była jednak kontuzja pod koniec sezonu, przez którą musiałam przełożyć swoje wysokogórsko- splitboardowe plany na kolejny rok.
– Zdobyłaś 2. miejsce w kwalifikacjach FWT w Europie w sezonie 2025. Jak oceniasz swoje szanse w Challengerze?
Tak, sezon rzeczywiście był bardzo udany. Trudno mi jednak rzetelnie ocenić swoje szanse, zwłaszcza że poziom zawodniczek jest bardzo wyrównany, a sama formuła zawodów dość złożona. Dodatkowym wyzwaniem jest fakt, że spośród sześciu ścian rywalizacji znam tylko jedną. Z drugiej strony, jako „rookie”, nie mam nic do stracenia – więc zobaczymy, jak ten sezon się potoczy. Z mojej strony na pewno dam z siebie wszystko, natomiast wolę nie skupiać się na rezultacie końcowym, lecz na tym, co z zawodów mogę wynieść dla siebie.
– Z kim jeździsz na zawody?
Czy masz wspierającą ekipę? Zazwyczaj dogadujemy się ze znajomymi, którzy również startują w zawodach, i wspólnie organizujemy sobie pobyt na miejscu. Taka ekipa bardzo pomaga, zarówno logistycznie, jak i mentalnie.
– Jak wygląda Twój typowy dzień na desce?
Dużo zależy od aktualnych warunków, ale załóżmy, że są idealne do jazdy poza trasą. Jednym z największych atutów mieszkania w resorcie narciarskim jest możliwość podejmowania decyzji praktycznie w ostatniej chwili – zarówno co do planu dnia, jak i rezygnacji, jeśli sytuacja robi się zbyt niebezpieczna. Jeśli w planach jest jazda po freeride’owych spotach w resorcie, zazwyczaj łapiemy ze znajomymi pierwszą gondolę i jeździmy do oporu. Gdy śnieg jest naprawdę dobry, staramy się maksymalnie go wykorzystać: testujemy różne linie, a czasem trafiamy na ciekawą skałę do treningu, którą „katujemy”, dopóki lądowanie na to pozwala. Na koniec dnia – szybka regeneracja w domu albo siłownia jako solidne domknięcie dnia.
– Co robisz poza sezonem?
Latem nadal skupiam się na sportach deskowych, takich jak wakeboard czy surfskate, ale w pełni wykorzystuję też fakt, że mieszkam w jednej z najpiękniejszych części Alp. Tutejszy teren daje ogromne możliwości działań wysokogórskich i wspinaczkowych, z których aktywnie korzystam.
– Czy trudno było zdobyć sponsorów?
To nigdy nie jest łatwy proces. W moim przypadku wszystko zaczęło się od jednego, mniejszego wyniku sportowego, który zaowocował pierwszą współpracą sponsorską. Kolejne sezony spędzone na arenie freeride’owej naturalnie przełożyły się na następne partnerstwa.
– Myślisz, że uda Ci się wystartować w pierwszych Mistrzostwach Świata we Freeride?
Niestety już wiem, że nie. Liczba riderów z Europy jest zdecydowanie wyższa niż na innych kontynentach, co automatycznie oznacza znacznie trudniejszy proces kwalifikacyjny.
– Jeśli freeride wejdzie do programu igrzysk, czy będziesz chciała reprezentować Polskę?
Oczywiście, że tak 🙂
– Jak oceniasz początek współpracy z Polskim Związkiem Narciarskim?
Bardzo pozytywnie. Jestem wdzięczna za wsparcie zarówno w przygotowaniu przedsezonowym, jak i już w trakcie sezonu. Możliwość trenowania w zespole podczas zgrupowań zdecydowanie otworzyła drzwi do dalszego rozwoju i poszerzania umiejętności.
Czytaj więcej:












